Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
6 niedziela zwykła - 11 lutego
11-02-2024 08:58 • Ks. Stanisław Rząsa

W tę ostatnią karnawałową niedzielę słyszymy w Ewangelii o uzdrowieniu trędowatego. Padają tam znamienne słowa „Jeśli zechcesz…”. Bóg zawsze pragnie naszego dobra, pragnie nam udzielać swoich dobrodziejstw. A my ze swojej strony zechciejmy otworzyć się na Jego łaskę, gdyż jest to warunkiem otrzymania tych darów. Zachęcamy do podejmowania zobowiązań z racji rozpoczynającego się w środę okresu Wielkiego Postu.To dla nas wszystkich wielka szansa na umocnienie wiary i miłości do Boga.

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o uzdrowieniu, którego Jezus dokonał w Galilei. Mistrz z Nazaretu uzdrawia człowieka chorego na trąd. Jest to zakaźna choroba skóry, która na przestrzeni dziejów była otoczona wieloma społecznymi i religijnymi uprzedzeniami. Dopiero w 1873 roku zidentyfikowano przyczynę trądu. Dziś już wiemy, że trąd jest skutkiem infekcji bakteryjnej. Chociaż choroba jest zakaźna, współczesne badania medyczne wykazały, że jej przenoszenie jest trudniejsze, niż wcześniej sądzono. Od lat czterdziestych XX wieku dostępne są metody leczenia i po rozpoczęciu długotrwałego leczenia pacjent ma szansę wrócić do zdrowia.

Jednak w czasach Pana Jezusa trędowatych traktowano jak wyrzutków. Ich trudną sytuację pogorszyło przekonanie, że ich choroba jest karą Bożą za grzech. W ten sposób do ich cierpienia fizycznego dołączyło cierpienie wynikające z poczucia odrzucenia nie tylko przez społeczeństwo, ale nawet przez Boga. Jak podaje Księga Kapłańska, trędowaty musiał nosić rozerwane szaty, miał mieć zasłoniętą brodę i idąc drogą, miał wołać: „Nieczysty, nieczysty!” Ponadto prawo żydowskie zabraniało zbliżania się i dotykania trędowatego pod groźbą skalania rytualnego. Dlatego życie trędowatego w czasach Jezusa było niczym innym jak „piekłem na ziemi”. Śmierć byłaby lepsza niż życie z trądem.

W takim kontekście historia spotkania Jezusa z trędowatym, nabiera pewnej niezwykłości. To chory na trąd wyszedł z inicjatywą, podchodząc do Jezusa i prosząc Go o uzdrowienie. Czyniąc to, trędowaty naruszył obowiązujące zwyczaje religijne, zbliżając się do osoby zdrowej. Przez to czyn chorego można odczytać jak akt odwagi. Możemy dostrzec w słowach trędowatego ogromne zaufanie, które jest także niejako wyzwaniem rzuconym Jezusowi, czy uzdrawiając jest w stanie przekroczyć rytualne prawo. I tak się właśnie stało. Jezus, kierując się współczuciem, dotykając chorego, złamał obowiązujące normy społeczne. Jednak nie złamał całkowicie Prawa Mojżeszowego. Przykazał uzdrowionemu, aby nikomu nie mówił o cudzie i pokazał się kapłanom, którzy zgodnie z prawem religijnym mogą przywrócić go po uzdrowieniu do życia w społeczeństwie. Pierwsza prośba wydaje się prawie niemożliwa do spełnienia. Z pewnością mężczyzna chciałby podzielić się tą wspaniałą wiadomością o swoim uzdrowieniu. Druga prośba, łatwiejsza do spełnienia, jest uszanowaniem żydowskiego prawa. Pomimo wskazówek Jezusa, uzdrowiony rozgłosił wiadomość o mocy Jezusa. Skutkiem tego, nawet gdy Jezus przebywał w miejscach odludnych, ludzie szukali Go w poszukiwaniu uzdrowienia.

Tak przedstawia się historia uzdrowienia, które dokonał Jezus. Choć to wydarzenie miało miejsce dwa tysiące lat temu i związane jest z chorobą, która występuje już tylko w dalekich krajach tropikalnych, to kontekst dzisiejszej Ewangelii można przenieść do naszego życia. Niestety, wszystkim nam grozi „duchowy trąd”. Tym „trądem” jest grzech. Kiedy świadomie popełniamy grzech, zarażamy się „duchowym trądem”. Objawem tego „trądu” jest zeszpecenie naszej duszy. Skutkiem tego zarażenia jest także duchowe oddzielenie od Boga. Zrywamy relację z Bogiem i skazujemy się na życie w duchowej samotności. Lekarstwem na ten duchowy trąd jest wiara w Jezusa Chrystusa. Dziś warto zadać z sobie pytanie: Czy naprawdę chcę być wolny od grzechu? Czy jestem gotowy wołać do Boga i prosić Go o uzdrowienie?

Dzisiejsza Ewangelia sugeruje cztery kroki, aby odnaleźć uzdrowienie z duchowego trądu grzechu. Po pierwsze, przyznaj się do swojej choroby grzechu. Historia trędowatego pokazuje, że był on świadomy swojej choroby i dlatego błagał Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy znam swój grzech? Czy wiem, że potrzebuję uzdrowienia? Czy jesteś gotowy o to prosić? Żyjemy w czasach, w których często lekceważy się grzech. Często usprawiedliwiamy swoje grzechy, a winą obarczamy innych. Tłumaczymy sobie, że przecież „inni” grzeszą więcej. Jeśli nie uznamy śmiertelnej choroby i diagnozy lekarskiej, nie będziemy zdrowi. Podobnie, nieuznawanie swojego grzechu nie sprawi, że będziemy lepsi. Wyjściem z tej sytuacji jest przyjęcie prawdy o sobie. Podobnie jak trędowaty z Ewangelii, musimy zacząć od pierwszego kroku – przyznać się do swojej ułomności i pokornie poprosić Boga o pomoc.

Drugim krokiem jest nawiązanie relacji z Jezusem. Trędowaty wzywa Jezusa, szuka relacji z Jezusem, wiedząc, że może go to uzdrowić. Ewangelista mówi, że Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę bądź oczyszczony!» (Mk 1, 41). Słowo „litość” wywodzi się od łacińskiego słowa „pietas” i odnosi się do miłości rodzinnej. Jezus widzi w tym człowieku brata i w taki sposób zachowuje się wobec niego. Dotyk jest zarezerwowany dla osób bliskich sobie. Dotknięcie trędowatego było czymś nie do pomyślenia. Nikt nie zbliżyłby się do trędowatego, nie mówiąc już o dotknięciu go. Jezus natomiast widzi w tym trędowatym brata, któremu chce pomóc. Jeśli chcemy uwolnić się od trądu naszego grzechu, musimy pozwolić na to, aby wejść w relację z Jezusem i pozwolić, aby dotknął naszego serca.

Trzecim krokiem jest zastosowanie duchowego lekarstwa. Po uzdrowieniu trędowatego Jezus nakazuje mu, aby udał się do kapłana. W społeczności żydowskiej decyzję o ponownym przyjęciu danej osoby po uzdrowieniu podejmował kapłan. Możemy to odczytać jako nawiązanie do sakramentu spowiedzi świętej. Kapłan w konfesjonale ocenia stan duchowy człowieka. Poprzez posługę kapłana Bóg uzdrawia duszę człowieka, który otrzymawszy rozgrzeszenie, powraca do pełnej komunii w Kościele. Nam, trędowatym duchowo, Jezus daje to samo polecenie: Idźcie, pokażcie się kapłanowi… (Mk 1, 44). Innymi słowy: „Idźcie do spowiedzi”.

Ostatnim czwartym krokiem duchowego oczyszczenia jest to, aby o tym komuś powiedzieć. Może to nie pasuje do tego, o co prosił Jezus trędowatego. Prosił go o milczenie, a on rozgłosił po całej okolicy swoje uzdrowienie. Co to dla nas znaczy? Że są rzeczy, których nie da się ukryć. Jednym z nich jest nawrócenie. Jeśli twoje duchowe uzdrowienie jest prawdziwe, nie możesz o tym milczeć.

Kiedy dziś patrzymy na trędowatego, potrafmy dostrzec siebie samych. Przychodźmy do Jezusa z pokorą. Podobnie jak trędowaty podszedł do Jezusa z ufnością – wierzmy, że Jezusa ma moc, aby nas oczyścić z trądu naszego grzechu, przebaczyć nam i nas uzdrowić. Jeśli chcesz opatrzyć swoje rany – On jest lekarstwem. Jeśli padłeś ofiarą niesprawiedliwości – On jest sprawiedliwością. Jeśli potrzebujesz pomocy – On jest siłą. Jeśli boisz się śmierci – On jest życiem. Jeśli pragniesz nieba – On jest drogą. Jeśli chcesz uniknąć ciemności – On jest światłem. Jeśli cierpisz na trąd grzechu, On może cię oczyścić. Amen.

 o. Łukasz Baran CSsR


© 2009 www.parafia.lubartow.pl