Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
XIII niedziela zwykła - 26 czerwca
26-06-2016 05:49 • Ks. Stanisław Rząsa

Myślą przewodnią dzisiejszej liturgii słowa jest wolność. W katechizmie możemy przeczytać, że jest to możliwość działania zakorzeniona w rozumie i woli. Trafną definicję wolności podaje dziś Święty Paweł, mówiąc, że jest ona postępowaniem według Ducha, czyli zgodnie z wolą Pana Boga. Tylko wtedy człowiek może osiągnąć prawdziwe szczęście. Przekonał się o tym prorok Elizeusz. O jego powołaniu usłyszymy w pierwszym czytaniu. Wolność jednak wymaga podjęcia konsekwentnego wysiłku, a niejednokrotnie poniesienia ofiary. Chodzi oczywiście o trud odnajdywania woli Boga i odwracania się od grzechu.

Otwórzmy nasze serca na słowo Boże.

Powołanie i wolność. Dwa tematy zaproponowane w dzisiejszych czytaniach wydają się zupełnie nie korespondować ze sobą. Powołanie wydaje się być tak determinujące człowieka, że nie pozwala na jego wolne wybory. Ten radykalizm pójścia za głosem wezwania, w słowach Jezusa nabiera jeszcze większej surowości, gdyż nie dopuszcza nawet możliwości pogrzebania umarłych czy pożegnania najbliższych. Gdzie tu miejsce na wolność, jeśli w głosie powołania kryje się wewnętrzny przymus i przynaglenie? Współcześnie, można spotkać teorie kwestionujące dotychczasowe rozumienie powołania, jako odpowiedzi na Boże wezwanie, ściśle określające przyszłość człowieka, gdyż według nich nie ma wtedy miejsca na wolność, a pojawia się skrajny determinizm, który ogranicza rolę człowieka tylko do odczytania z góry założonego przeznaczenia. Stałoby to w sprzeczności z wizją Boga szanującego wolne wybory człowieka. Człowiek w takim wypadku byłby sprowadzony do odgrywania roli marionetki w rękach Boga, który każdemu z góry zaplanował odpowiednią drogę: kapłaństwo, małżeństwo, życie zakonne, samotność, a nawet spełniany zawód.
 
Całe nieporozumienie wynika z niewłaściwego, negatywnie obciążonego rozumienia pojęcia Boga, powołania i wolności. Przede wszystkim niezaprzeczalną prawdą jest, że Bóg pragnie dla człowieka największego dobra – zbawienia. Zbawienie jest jednak zawsze propozycją. Jeśli chcesz. Jezus uszanował nawet wybór niegościnnych Samarytan i nie pozwolił uczniom na żadne formy odwetu. Człowiek, poznając Boga jako swojego Stwórcę, kochającego Ojca i cel istnienia, zdaje sobie sprawę z tego, że tylko Bóg wie, co jest dla niego najlepsze i dlatego ze wszystkich sił pragnie rozpoznać Jego wolę. Wolność tymczasem nie jest możliwością robienia czegokolwiek, tylko możliwością nieograniczonego żadnym przymusem realizowania poznanego dobra. Wolność człowieka mogą ograniczać inni ludzie, jego własne zachcianki, przywiązania, nałogi, ludzkie słabości, grzechy, lęki i fałszywe koncepcje szczęścia. Przed tym właśnie przestrzega nas św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu z Listu do Galatów, przypominając, że Chrystus wyswobodził nas „ku wolności”. Ludzie, źle używając wolności, mogą popaść w większą niewolę i zabrnąć tak bardzo daleko, że nawet znając dobro, nie będą w stanie go wypełniać: Nie czynicie tego, co chcecie. Jak więc można „zabezpieczyć” swoją wolność? Poprzez samoograniczenie: wszystko mi wolno, ale niczemu nie poddam się w niewolę. Dokonując wyboru dobra, człowiek świadomie rezygnuje ze zła i tego, co prowadzi do zniewolenia. Na tym tle powołanie jest osobistym, świadomym wyborem najwyższego dobra realizowanego na różnych drogach, jakie rozpoznajemy jako najwłaściwsze dla nas. Zarówno w wypadku powołania do małżeństwa, jak i do kapłaństwa czy życia konsekrowanego najistotniejsza jest wolność, która jest także warunkiem ważności święceń, przysięgi małżeńskiej i ślubów zakonnych. Jakikolwiek przymus może powodować ich nieważność.
Gdy człowiek dokona wolnego wyboru i świadomie zdecyduje się pójść za Jezusem, czyli uczynić ze swojego życia odpowiedź na Jego zaproszenie, nie ma miejsca na dwuznaczność i połowiczność. To właśnie zdają się sugerować słowa:
Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.
Oczywiście, najbardziej dotyczy to duchownych, ale mamy tu na myśli każdą formę powołania, także ludzi świeckich. Wszyscy jesteśmy powołani przez Boga, by każdy na własnej drodze wypełnił Jego zbawczy plan.
Powołanie i wolność. Dwa tematy zaproponowane w dzisiejszych czytaniach wydają się zupełnie nie korespondować ze sobą. Powołanie wydaje się być tak determinujące człowieka, że nie pozwala na jego wolne wybory. Ten radykalizm pójścia za głosem wezwania, w słowach Jezusa nabiera jeszcze większej surowości, gdyż nie dopuszcza nawet możliwości pogrzebania umarłych czy pożegnania najbliższych. Gdzie tu miejsce na wolność, jeśli w głosie powołania kryje się wewnętrzny przymus i przynaglenie? Współcześnie, można spotkać teorie kwestionujące dotychczasowe rozumienie powołania, jako odpowiedzi na Boże wezwanie, ściśle określające przyszłość człowieka, gdyż według nich nie ma wtedy miejsca na wolność, a pojawia się skrajny determinizm, który ogranicza rolę człowieka tylko do odczytania z góry założonego przeznaczenia. Stałoby to w sprzeczności z wizją Boga szanującego wolne wybory człowieka. Człowiek w takim wypadku byłby sprowadzony do odgrywania roli marionetki w rękach Boga, który każdemu z góry zaplanował odpowiednią drogę: kapłaństwo, małżeństwo, życie zakonne, samotność, a nawet spełniany zawód.
 
Całe nieporozumienie wynika z niewłaściwego, negatywnie obciążonego rozumienia pojęcia Boga, powołania i wolności. Przede wszystkim niezaprzeczalną prawdą jest, że Bóg pragnie dla człowieka największego dobra – zbawienia. Zbawienie jest jednak zawsze propozycją. Jeśli chcesz. Jezus uszanował nawet wybór niegościnnych Samarytan i nie pozwolił uczniom na żadne formy odwetu. Człowiek, poznając Boga jako swojego Stwórcę, kochającego Ojca i cel istnienia, zdaje sobie sprawę z tego, że tylko Bóg wie, co jest dla niego najlepsze i dlatego ze wszystkich sił pragnie rozpoznać Jego wolę. Wolność tymczasem nie jest możliwością robienia czegokolwiek, tylko możliwością nieograniczonego żadnym przymusem realizowania poznanego dobra. Wolność człowieka mogą ograniczać inni ludzie, jego własne zachcianki, przywiązania, nałogi, ludzkie słabości, grzechy, lęki i fałszywe koncepcje szczęścia. Przed tym właśnie przestrzega nas św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu z Listu do Galatów, przypominając, że Chrystus wyswobodził nas „ku wolności”. Ludzie, źle używając wolności, mogą popaść w większą niewolę i zabrnąć tak bardzo daleko, że nawet znając dobro, nie będą w stanie go wypełniać: Nie czynicie tego, co chcecie. Jak więc można „zabezpieczyć” swoją wolność? Poprzez samoograniczenie: wszystko mi wolno, ale niczemu nie poddam się w niewolę. Dokonując wyboru dobra, człowiek świadomie rezygnuje ze zła i tego, co prowadzi do zniewolenia. Na tym tle powołanie jest osobistym, świadomym wyborem najwyższego dobra realizowanego na różnych drogach, jakie rozpoznajemy jako najwłaściwsze dla nas. Zarówno w wypadku powołania do małżeństwa, jak i do kapłaństwa czy życia konsekrowanego najistotniejsza jest wolność, która jest także warunkiem ważności święceń, przysięgi małżeńskiej i ślubów zakonnych. Jakikolwiek przymus może powodować ich nieważność.
Gdy człowiek dokona wolnego wyboru i świadomie zdecyduje się pójść za Jezusem, czyli uczynić ze swojego życia odpowiedź na Jego zaproszenie, nie ma miejsca na dwuznaczność i połowiczność. To właśnie zdają się sugerować słowa:
Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.
Oczywiście, najbardziej dotyczy to duchownych, ale mamy tu na myśli każdą formę powołania, także ludzi świeckich. Wszyscy jesteśmy powołani przez Boga, by każdy na własnej drodze wypełnił Jego zbawczy plan.


© 2009 www.parafia.lubartow.pl