Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Niedzielne Msze Święte
Parafia Matki Bożej

700, 900, 1030, 1200,
1315, 1800

Parafia Wniebowstąpienia

730, 1030, 1200, 1700

W Brzezinach - godz. 900

 

Czytania na dziś
 
V niedziela Wielkiego Postu - 26 marca
25-03-2023 12:29 • Ks. Stanisław Rząsa

Wskrzeszenie umarłego, leżącego cztery dni w grobie, jest znakiem odnoszącym się do śmierci duchowej, z której może człowieka wyrwać jedynie Bóg. "W piątą niedzielę Wielkiego Postu Kościół wyprasza dla wybranych łaskę uwolnienia spod władzy złego ducha, aby od zmartwychwstałego Chrystusa mogli otrzymać nowe życie i dawać o Nim świadectwo. „Wyjdź na zewnątrz” – woła Jezus do Łazarza. „Niech się narodzi nowy człowiek!”. Słowa mają głębszy sens dla każdego z nas. To zaproszenie: uznaj, że sam z siebie nie będziesz w stanie przekroczyć granicy życia, wyobrażenia o pełni życia. Zaproś Jezusa. Zaufaj, daj się poprowadzić.

Dzisiejsza liturgia słowa w sposób bardzo jasny ukazuje nam Jezusa jako Boga i człowieka. Z jednej strony widzimy Chrystusa jako Boga, który ma moc dać życie swojemu zmarłemu przyjacielowi, który wyprowadza człowieka z grobu, ze śmierci. A z drugiej strony widzimy człowieka pogrążonego w żałobie, człowieka, który głęboko się wzrusza, Jezusa, który płacze nad śmiercią swego przyjaciela.

W czasach Jezusa, kiedy umierał ktoś z bliskich, to cała rodzina, przyjaciele, znajomi przez siedem dni pozostawali w domu zmarłego, aby się wspólnie modlić, aby razem przeżywać żałobę. Tam byli dla siebie oparciem. Dzisiejszy opis ewangeliczny ukazuje nam Jezusa, który zmierzając do Betanii, jakby wyprowadza z tego domu Martę, która jest pogrążona w żałobie i rozpaczy po swoim bracie, czego daje wyraz w słowach: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł (J 11, 21). Jezus, który spotyka się z Martą poza domem, jakby mówi do niej: „Wyjdź z tego lamentu, wyjdź z tej żałoby, wyjdź z tego wszystkiego, co odbiera ci radość, co powoduje niepokój twojego serca, wyjdź z tego wszystkiego, co tak naprawdę nie pozwala ci w pełni żyć”. I rzeczywiście, Marta zostawia to wszystko. Ewangelista Łukasz pokazuje nam, jak praktyczną osobą jest Marta, jak bierze sprawy w swoje ręce: „Pójdę do Mistrza, On na pewno znajdzie rozwiązanie dla tego problemu”. Z drugiej strony widzimy Marię, którą też Jezus wyciąga z tego domu, z tego doświadczenia smutku. Wyrywa ją jakby z tygla rozpaczy, dając nadzieję na życie wieczne.

I ta niezwykła scena przy grobie, kiedy Jezus mówi: Odsuńcie kamień (J 11, 40). I woła głośno: Łazarzu, wyjdź! (por. J 11, 43). Jezus woła! Co to za różnica, czy się mówi po cichu do zmarłego, czy się do niego krzyczy? Ale tutaj warto sobie uświadomić, że to, w jaki sposób Jezus zwraca się do Łazarza, to w jaki sposób go wskrzesza, ma bardzo głęboki sens duchowy.

Samo imię Łazarz oznacza tego, któremu Bóg pomaga. Każdy z nas jest tym Łazarzem. Bo każdy z nas potrzebuje Bożej pomocy. W tę kolejną niedzielę Wielkiego Postu, kiedy do misterium paschalnego zostaje tak niewiele czasu, Jezus przychodzi i wyciąga nas z grobów naszego serca. Pragnie to wszystko, co jest w nas pogrążone w smutku, w jakiejś rozpaczy, w doświadczeniu bezsilności, wyciągnąć poza. Chce dotykać tego wszystkiego, co już dawno skazaliśmy na śmierć, na rozkład. Pragnie dotykać tego wszystkiego, co nam w życiu po prostu cuchnie. Tam właśnie przychodzi Jezus i krzyczy do nas jak do trupa. Krzyczy po to, abyśmy to Jego słowo w końcu usłyszeli: „Łazarzu, ty, któremu Bóg dopomaga, wyjdź z tej rozpaczy, wyjdź z tego smutku, wyjdź ze swoich grzechów i uwiązania – bo zbawienie jest blisko!”

Pewien młody człowiek, dawał świadectwo tego jak Jezus w sakramencie pokuty i pojednania wyrwał go ze śmierci. Uwikłany w narkotyki, w świat przestępczy i wiele innych nałogów, bez sensu życia i w ogromnej bezsilności pewnego dnia przyszedł i usiadł w Kościele. Jak sam opowiada, usłyszał jakiś delikatny głos w sercu, który wołał go po imieniu. Podszedł do konfesjonału i wyspowiadał się z całego swojego życia. Zalany łzami z czystym sercem i nowym życiem odszedł do ławki i żył. Teraz jest szczęśliwym człowiekiem, bo doświadczył Bożej miłości.

To przykład, ale każdy z nas może czegoś takiego doświadczyć. Każdy z nas może zostać wyrwany z sideł zła i grzechu, z tej żałobnej rozpaczy. Trzeba tylko zrobić pierwszy krok. Wyjść i jak Marta ruszyć do Jezusa, ruszyć do kratek konfesjonału i żyć… Żyć wiecznie z Bogiem.

o. Ireneusz Krzywoń CSsR


© 2009 www.parafia.lubartow.pl