W najbliższą środę, 22 lipca, w kalendarzu liturgicznym przypada święto Świętej Marii Magdaleny, patronki dobrej przemiany. Magdalena, wierna uczennica Chrystusa, była przy Jego śmierci i pierwsza ujrzała Go po zmartwychwstaniu wczesnym rankiem dnia paschalnego (Mk 16,9). Jej kult w całym Kościele zachodnim rozpowszechnił się od XII wieku. Od początku patronuje też Zgromadzeniu Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała Święta Siostra Faustyna, a szczególnie dziewczętom i kobietom potrzebującym moralnego odrodzenia, wychowaniem których zajmują się siostry.
W tym dniu Parafia w Sernikach zaprasza na uroczystości odpustowe ku czci Św. Marii Magdaleny.
Kiedy rodzice spodziewają się potomstwa, jednym z częstych pytań, jakie wówczas zadaje rodzina, jest pytanie o to, czy spodziewają się chłopca, czy dziewczynki. Kolejnym pytaniem, jakie często pada, to pytanie o imię, jakie w przyszłości będzie nosiło dziecko, które przyjdzie na świat. Imię jest bardzo ważne, gdyż dużo o nas mówi i towarzyszy nam przez całe nasze życie.
Kilka lat temu na ekranach kin pojawił się film zatytułowany „Kod Leonarda da Vinci”. Film ten jest ekranizacją sensacyjnej powieści Dana Browna o tym samym tytule. Po obejrzeniu wspomnianego filmu wielu ludzi zaczęło wierzyć, że Marię z Magdali łączyła z Jezusem z Nazaretu więź, jaka łączy męża i żonę. Stąd też w ostatnich latach drugie miejsce w „plebiscycie” na najbardziej kontrowersyjną postać Nowego Testamentu tuż po Judaszu Iskariocie zajęła właśnie Maria Magdalena, której liturgiczne wspomnienie dziś obchodzimy.
Dlaczego Maria z Magdali pobudza naszą wyobraźnię i wciąż na nowo, pomimo upływu tylu wieków, roznieca zaciekawienie i spory co do jej osoby i pochodzenia oraz związku, jaki łączył ją z Mistrzem z Nazaretu?
W przeszłości wielu interpretatorów błędnie łączyło ze sobą trzy różne kobiety, które znamy z kart Ewangelii, sugerując, że to jedna i ta sama osoba. Dziś wiemy, że tak nie jest. Postaciami, które łączono ze sobą były: Maria z Magdali, z której Jezus wyrzucił siedem złych duchów, Maria, siostra Marty i Łazarza – jego przyjaciół z Betanii -oraz nierządnica, która namaściła nogi Jezusa w domu Szymona trędowatego, a której imienia autorzy Ewangelii nie wymieniają. Połączenie tych trzech kobiet w jedną dało nam nieco przekłamany obraz świętej czczonej dziś przez Kościół. Kim więc była owa Maria Magdalena i jaką rolę odegrała w powstawaniu pierwotnej wspólnoty Kościoła?
Ewangelia nie podaje nam wielu faktów z życia św. Marii Magdaleny. Wiemy, że Jezus uwolnił ją spod władzy siedmiu złych duchów. Faktem jest również i to, że ona jak i inne niewiasty podobnie jak apostołowie (choć nie w taki sam sposób!) towarzyszyła Jezusowi w drodze do Jerozolimy. Z pewnością możemy powiedzieć, że była świadkiem nauki, jaką głosił Jezus, i cudów, które dokonywał. Ewangelie niemal zawsze wymieniają Marię Magdalenę na czele kobiet towarzyszących Jezusowi, co pokazuje jej pozycję w pierwotnym Kościele. Maria z Magdali jest obecna pod krzyżem Jezusa. Ona jest świadkiem Jego śmierci na drzewie krzyża. Maria Magdalena czynnie uczestniczy w pogrzebie Jezusa, a w poranek zmartwychwstania, wczesnym rankiem, kiedy jeszcze było ciemno, śpieszy do grobu, aby dopełnić czynności związanych z pogrzebem, na które w Wielki Piątek – ze względu na święte prawo szabatu – zabrakło czasu. W chwili, kiedy stoi przed grobem Jezusa, staje się pierwszym świadkiem zmartwychwstania i tą, która stanie się posłaną – posłaną przez Jezusa do Jego braci, aby oznajmić im radosne Alleluja! – Chwalmy Pana, gdyż Jezus prawdziwie zmartwychwstał. Święty Tomasz z Akwinu nazwał św. Marię Magdalenę apostołką apostołów. Słowo „apostoł” oznacza tego, który został posłany, a ona została posłana do apostołów.
Czego uczy na postać tej świętej kobiety? Maria z Magdali uczy nas miłości do Jezusa. Ona chciała Mu towarzyszyć, słuchając Jego słów. Ona chciała podążać za Nim, krocząc Jego drogami. Ona z pewnością – podobnie jak i inni uczniowie Jezusa – przeżyła w smutku Jego śmierć na drzewie krzyża i pogrzeb, a poranna wędrówka do grobu Jezusa nie była dla niej łatwa. Wyobrażam sobie, że całą drogę płakała. Być może właśnie wtedy przeżywała kryzys swej wiary. To, co mnie zachwyca w scenie zmartwychwstania, to to, że Maria Magdalena – ta, która przecież towarzyszyła Jezusowi – nie rozpoznaje Go. Jej oczy, jej umysł i serce pozostają na uwięzi doświadczenia śmierci i smutku po stracie kogoś bliskiego. Maria z Magdali nie potrafi rozpoznać Jezusa, który przecież jest tuż obok niej i w tej chwili jest na wyciągnięcie ręki. Zobaczmy, co czyni Jezus. On nie tłumaczy, nie przedstawia się, On zwraca się do niej po imieniu: Mario. Tylko tyle, to wystarczy. Wypowiada jej imię i ona zaczyna wierzyć, nie potrzebuje sprawdzania, nie potrzebuje dowodów, bo słyszy swe imię w sposób szczególny wypowiedziane. Wypowiedziane z miłością.
My również podążamy za Jezusem, słuchamy Jego słów i chcemy kroczyć drogami Jego wskazań. Czasami jednak ze względu na nasze słabości zdarza nam się zbaczać z tych dróg. Czasami przez różnego rodzaju trudne doświadczenia i rozczarowania, nie potrafimy dostrzec Jezusa, który jest obecny obok nas w naszym smutku, lęku i zwątpieniu On stoi przy nas i jest na wyciągnięcie naszej dłoni. W sakramencie pokuty i pojednania możemy powrócić do Niego, a wówczas On z całą miłością, miłosierdziem, cierpliwością i wyrozumiałością zwraca się do nas po imieniu i daje nam kolejną szansę. Przez to doświadczenie posyła nas również do innych, aby i im oznajmić, że Pan prawdziwie zmartwychwstał i jest pośród nas. Amen.
o. Stanisław Paprocki CSsR Duszpasterz (wikary) w parafii św. Szczepana oraz świętych Ulricha i Afry – Kreuzlingen (Szwajcaria)