Dar i tajemnica…
„Dar i tajemnica” to tytuł książki napisanej przez św. Jana Pawła II w 50-tą rocznicę jego święceń kapłańskich. W tych dwóch słowach ten wielki papież zawarł najtrafniej to, co o dzisiejszej uroczystości powiedzieć możemy. Wchodzimy w czas święty. Dziś rozpoczynamy Triduum Paschalne – trzy święte dni – pełne darów i tajemnic, które można nie tylko spróbować odkryć, ale przede wszystkim z wiarą przyjąć i cudownie przeżyć.
Jest wieczór. Powoli zaczyna zapadać zmrok. Na ulicach miasta jest jeszcze gwarno. Wielu ludzi pośpiesznie przechodzi. Wśród różnych odgłosów można usłyszeć i rozróżnić kilka obcobrzmiących języków, którymi posługują się pielgrzymi przybyli z wielu zakątków ziemi na najważniejsze święta w roku. Przychodzą całymi rodzinami. Niektórzy z przybyłych na uroczystości są w świętym mieście po raz pierwszy w życiu. Zwiedzają je, pochłaniając ciekawymi oczyma – podobnie jak czynią to dzieci, kiedy dostrzegą coś, co je zainteresuje. Pielgrzymka staje się dobrą okazją do odwiedzin krewnych i przyjaciół. W całym mieście panuje radosna atmosfera, przepełniona oczekiwaniem. Wszyscy wyczekują świąt paschalnych – świąt najważniejszych dla narodu wybranego. W pierwszym miesiącu hebrajskiego roku, w czternastym dniu miesiąca Nisan, Żydzi obchodzą święto dla uczczenia Pana. Tego dnia należy zabić jednorocznego baranka, jego mięso przyprawić gorzkimi ziołami na pamiątkę niedostatków i ucisków, jakich doświadczano w ziemi egipskiej podczas niewoli. Baranka należy spożyć pośpiesznie, niczego nie zostawiając na później. Jeść należy w postawie stojącej, a krwią baranka należy oznaczyć odrzwia domu, w którym się przebywa. Na pamiątkę wyjścia z niewoli egipskiej, gdzie Bóg przez znaki i cuda ukazywał, że jest ze swoim ludem. Żydzi świętują Paschę zgodnie z tym, co przykazał im Mojżesz: Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto (Wj 14, 12).
Na dwa dni przed świętem Paschy do celu swej podróży, dociera również Jezus wraz z apostołami. Przekraczają bramę miasta świętego – Jerozolimy, i wąskimi uliczkami, wypełnionymi jeszcze pielgrzymami, zmierzają do domu, w którym mieszka znany im człowiek. Wchodzą do odświętnie przystrojonej sali na górze. Dwóch z uczniów Jezusa przybyło tu wcześniej, aby wszystko przygotować. Pozostali apostołowie, przekraczając próg owej sali, są zdumieni efektami pracy swoich braci. Sala jest gotowa do świętowania. Apostołowie powoli wchodzą do środka, rozglądają się po sali, którą dobrze znają, a która dziś wygląda nieco inaczej niż zazwyczaj. Jest oświetlona światłem świec i ozdobiona. Na podłodze leżą przygotowane posłania, jak to jest w tradycji ludzi wschodu. Apostołowie powoli i w milczeniu zajmują miejsca na podłodze, przy miejscu, w którym będą spożywać wieczerzę. Wszyscy zdają się jakby instynktownie przeczuwać to, co za chwilę się wydarzy. Uczniowie wyczekują tego momentu w napięciu. W trakcie wieczerzy dzieje się coś, co zapada apostołom nie tylko głęboko w pamięć, ale i w serce. To, co teraz się dzieje na ich oczach, to, czego teraz są świadkami, w przyszłości sami będą powtarzać przez całe swe życie; co więcej, będą tego uczyć innych, których później wyświęcą na biskupów i kapłanów.
Św. Paweł, który kilka lat po zmartwychwstaniu Jezusa i po swoim nawróceniu przybywa do Jerozolimy (Ga 1, 18), aby spotkać się ze św. Piotrem i innymi apostołami, ze względu na trwające wówczas prześladowania, nie może pozostać w Jerozolimie dłużej, niż zaledwie piętnaście dni. Czas ten wystarcza apostołom, aby przekazać mu coś niezwykle istotnego. On sam relacjonuje to w ten sposób: Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!» Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!» (1 Kor 11, 23b-25). Te słowa zapisane w Pierwszym Liście do Koryntian były pierwszą modlitwą eucharystyczną, jaką posługiwał się Kościół od samego początku. Kiedy apostołowie sprawowali Eucharystie – Łamanie Chleba – jak wówczas mówiono, wypowiadali słowa Jezusa, które On im polecił wypowiadać podczas ostatniej wieczerzy. Łamali chleb i rozdawali go. Tak, jak czynią to kapłani na całym świecie po dziś.
Apostołowie w trakcie trwania ostatniej wieczerzy również mieli wątpliwości. Jak to możliwe, że chleb staje się Ciałem Jezusa, a wino Jego Krwią? To tajemnica, jedna z największych i najwspanialszych tajemnic, jaką Kościół posiada. Jezus jest nowym Barankiem, którego spożywamy na pamiątkę wyjścia z niewoli grzechu (J 8, 34-36).
Hymn eucharystyczny napisany przez św. Tomasza z Akwinu Adoro Te devote (Zbliżam się w pokorze) dobrze obrazuje to, czego doświadczamy, mając kontakt z Eucharystią:
Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak, kto się im poddaje, temu wiary brak, ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę, że w postaci Chleba utaiłeś się.
O tym, że Jezus prawdziwie obecny jest pod postaciami eucharystycznymi, zaświadczają wszystkie cuda eucharystyczne, które dokonały się na świecie. Szczególnie głośno zdają się wołać dwa ostatnie, które miały miejsce w naszej ojczyźnie w Sokółce (2008 r.) i w Legnicy (2013 r.). Te cuda zmuszają nas do postawienia pytania nie o to, czym jest Eucharystia, lecz kim jest Eucharystia? Podczas każdej Mszy Świętej kapłan, trzymając w dłoniach kielich już nie z winem, lecz z Krwią Jezusa, już nie chleb, a Jego Najświętsze Ciało, wypowiada słowa: Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Kapłan czyni to, po to, aby pokazać, na Kogo patrzą nasze oczy i Kogo widzi nasza dusza. W języku niemieckim brzmi to jeszcze dobitniej Seht das Lamm Gottes, das hinwegnimmt die Sünde der Welt, czyli dosłownie Zobacz Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata.
Wiele razy nasza ojczyzna przechodziła przez trudne momenty. Wiele razy ciężko było jej się podnieść. W najtrudniejszych momentach naszej wspólnej historii nasi przodkowie wpatrywali się w Jezusa eucharystycznego i u Niego szukali ratunku.
W Małopolsce, nieopodal Tarnowa, w małym mieście Tuchów jest sanktuarium maryjne. W tym miejscu przy klasztorze redemptorystów jest muzeum, a w nim, jednym z najcenniejszych skarbów jest mała patena i kielich do sprawowania Eucharystii. Kielich i patena – dość niezwykłe, choć wcale niewykonane ze szlachetnego kruszcu, nieprzyozdobione drogimi kamieniami. Całkiem proste i jednocześnie bezcenne. Kielichem jest malutka szklana brązowa buteleczka po lekach, a pateną starannie wypolerowane denko metalowego kubka. Zostały przywiezione z rosyjskiego łagru, w którym jeden z redemptorystów jako jeniec w obozie przy ich pomocy w tajemnicy sprawował Eucharystię, która pozwoliła mu przeżyć ten trudny czas. Mówi się, że człowiek zniesie każde „jak”, byleby miał tylko wyraźne „po co”.
Po wieczerzy dzieje się coś, co zdumiewa uczniów jeszcze mocniej, niż to wszystko, co stało się dotąd. Jezus wstaje od wieczerzy. Zdejmuje z siebie wierzchnią szatę i na tunikę przywdziewa prześcieradło. Później nalewa wody do misy. Następnie podchodzi do każdego z uczniów i klęka przed każdym z nich bez wyjątku. Pragnie umyć im nogi. Apostołowie są wyraźnie zmieszani, zawstydzeni. Piotr próbuje się wymówić. Dlaczego Jezus to czyni? On, Pan, wykonuje posługę, która należy do obowiązków najniższych rangą sług. On, Nauczyciel, zajmuje teraz miejsce u stóp swoich uczniów. W Palestynie był zwyczaj, że to uczniowie siadali u stóp nauczyciela, aby się uczyć, aby go słuchać. A tymczasem Jezus, prawdziwy Bóg-Stwórca, klęka przed swoim stworzeniem i chce mu służyć. Po co to czyni? On pragnie pokazać, jak należy kochać. Po łacinie obrzęd obmycia nóg w Wielki Czwartek nazywany jest „Mandatum”, co oznacza przykazanie. Przykazanie miłości, które Jezus pozostawia jako swój testament. Dlatego często podczas dokonywania tego obrzędu chór śpiewa słowa Ewangelii: Przykazanie nowe daję Wam, abyście się wzajemnie miłowali (J 15, 12. 17). Nikt z grona apostołów nie został wykluczony. Wszyscy bez wyjątku uczestniczą w ostatniej wieczerzy: Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził (Mt 10, 2b-4). Dopiero po tym, jak najpierw Jezus każdego z uczniów dopuści do największej tajemnicy, jak każdemu z nich pozwoli uczestniczyć w Eucharystii, a później wobec każdego z nich uczyni ten gest miłości w postaci obmycia nóg, dopiero wówczas Jezus wskaże, kto Go zdradzi.
To czym w swej istocie jest Eucharystia można najkrócej i najtrafniej określić jako dar i tajemnica. Dar, ponieważ nikt na niego nie zasługuje. Jest otrzymywany darmo z łaski Boga za pośrednictwem kapłana. Każda Msza Święta jest tajemnicą, bo nie sposób ogarnąć jej naszym umysłem. Jezus przez to, co dokonało się w Wieczerniku, chce nam powiedzieć, że nie wystarczy tylko z wiarą Go przyjąć w Eucharystii, lecz swoim życiem trzeba zaświadczyć wobec innych o miłości, jakiej od Niego doświadczyliśmy.
Drukuj...
Duszpasterz w parafii św. Szczepana – Kreuzlingen (Szwajcaria)
o. Stanisław Paprocki CSsR
Dar i tajemnica…
„Dar i tajemnica” to tytuł książki napisanej przez św. Jana Pawła II w 50-tą rocznicę jego święceń kapłańskich. W tych dwóch słowach ten wielki papież zawarł najtrafniej to, co o dzisiejszej uroczystości powiedzieć możemy. Wchodzimy w czas święty. Dziś rozpoczynamy Triduum Paschalne – trzy święte dni – pełne darów i tajemnic, które można nie tylko spróbować odkryć, ale przede wszystkim z wiarą przyjąć i cudownie przeżyć.
Jest wieczór. Powoli zaczyna zapadać zmrok. Na ulicach miasta jest jeszcze gwarno. Wielu ludzi pośpiesznie przechodzi. Wśród różnych odgłosów można usłyszeć i rozróżnić kilka obcobrzmiących języków, którymi posługują się pielgrzymi przybyli z wielu zakątków ziemi na najważniejsze święta w roku. Przychodzą całymi rodzinami. Niektórzy z przybyłych na uroczystości są w świętym mieście po raz pierwszy w życiu. Zwiedzają je, pochłaniając ciekawymi oczyma – podobnie jak czynią to dzieci, kiedy dostrzegą coś, co je zainteresuje. Pielgrzymka staje się dobrą okazją do odwiedzin krewnych i przyjaciół. W całym mieście panuje radosna atmosfera, przepełniona oczekiwaniem. Wszyscy wyczekują świąt paschalnych – świąt najważniejszych dla narodu wybranego. W pierwszym miesiącu hebrajskiego roku, w czternastym dniu miesiąca Nisan, Żydzi obchodzą święto dla uczczenia Pana. Tego dnia należy zabić jednorocznego baranka, jego mięso przyprawić gorzkimi ziołami na pamiątkę niedostatków i ucisków, jakich doświadczano w ziemi egipskiej podczas niewoli. Baranka należy spożyć pośpiesznie, niczego nie zostawiając na później. Jeść należy w postawie stojącej, a krwią baranka należy oznaczyć odrzwia domu, w którym się przebywa. Na pamiątkę wyjścia z niewoli egipskiej, gdzie Bóg przez znaki i cuda ukazywał, że jest ze swoim ludem. Żydzi świętują Paschę zgodnie z tym, co przykazał im Mojżesz: Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto (Wj 14, 12).
Na dwa dni przed świętem Paschy do celu swej podróży, dociera również Jezus wraz z apostołami. Przekraczają bramę miasta świętego – Jerozolimy, i wąskimi uliczkami, wypełnionymi jeszcze pielgrzymami, zmierzają do domu, w którym mieszka znany im człowiek. Wchodzą do odświętnie przystrojonej sali na górze. Dwóch z uczniów Jezusa przybyło tu wcześniej, aby wszystko przygotować. Pozostali apostołowie, przekraczając próg owej sali, są zdumieni efektami pracy swoich braci. Sala jest gotowa do świętowania. Apostołowie powoli wchodzą do środka, rozglądają się po sali, którą dobrze znają, a która dziś wygląda nieco inaczej niż zazwyczaj. Jest oświetlona światłem świec i ozdobiona. Na podłodze leżą przygotowane posłania, jak to jest w tradycji ludzi wschodu. Apostołowie powoli i w milczeniu zajmują miejsca na podłodze, przy miejscu, w którym będą spożywać wieczerzę. Wszyscy zdają się jakby instynktownie przeczuwać to, co za chwilę się wydarzy. Uczniowie wyczekują tego momentu w napięciu. W trakcie wieczerzy dzieje się coś, co zapada apostołom nie tylko głęboko w pamięć, ale i w serce. To, co teraz się dzieje na ich oczach, to, czego teraz są świadkami, w przyszłości sami będą powtarzać przez całe swe życie; co więcej, będą tego uczyć innych, których później wyświęcą na biskupów i kapłanów.
Św. Paweł, który kilka lat po zmartwychwstaniu Jezusa i po swoim nawróceniu przybywa do Jerozolimy (Ga 1, 18), aby spotkać się ze św. Piotrem i innymi apostołami, ze względu na trwające wówczas prześladowania, nie może pozostać w Jerozolimie dłużej, niż zaledwie piętnaście dni. Czas ten wystarcza apostołom, aby przekazać mu coś niezwykle istotnego. On sam relacjonuje to w ten sposób: Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!» Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!» (1 Kor 11, 23b-25). Te słowa zapisane w Pierwszym Liście do Koryntian były pierwszą modlitwą eucharystyczną, jaką posługiwał się Kościół od samego początku. Kiedy apostołowie sprawowali Eucharystie – Łamanie Chleba – jak wówczas mówiono, wypowiadali słowa Jezusa, które On im polecił wypowiadać podczas ostatniej wieczerzy. Łamali chleb i rozdawali go. Tak, jak czynią to kapłani na całym świecie po dziś.
Apostołowie w trakcie trwania ostatniej wieczerzy również mieli wątpliwości. Jak to możliwe, że chleb staje się Ciałem Jezusa, a wino Jego Krwią? To tajemnica, jedna z największych i najwspanialszych tajemnic, jaką Kościół posiada. Jezus jest nowym Barankiem, którego spożywamy na pamiątkę wyjścia z niewoli grzechu (J 8, 34-36).
Hymn eucharystyczny napisany przez św. Tomasza z Akwinu Adoro Te devote (Zbliżam się w pokorze) dobrze obrazuje to, czego doświadczamy, mając kontakt z Eucharystią:
Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak, kto się im poddaje, temu wiary brak, ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę, że w postaci Chleba utaiłeś się.
O tym, że Jezus prawdziwie obecny jest pod postaciami eucharystycznymi, zaświadczają wszystkie cuda eucharystyczne, które dokonały się na świecie. Szczególnie głośno zdają się wołać dwa ostatnie, które miały miejsce w naszej ojczyźnie w Sokółce (2008 r.) i w Legnicy (2013 r.). Te cuda zmuszają nas do postawienia pytania nie o to, czym jest Eucharystia, lecz kim jest Eucharystia? Podczas każdej Mszy Świętej kapłan, trzymając w dłoniach kielich już nie z winem, lecz z Krwią Jezusa, już nie chleb, a Jego Najświętsze Ciało, wypowiada słowa: Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Kapłan czyni to, po to, aby pokazać, na Kogo patrzą nasze oczy i Kogo widzi nasza dusza. W języku niemieckim brzmi to jeszcze dobitniej Seht das Lamm Gottes, das hinwegnimmt die Sünde der Welt, czyli dosłownie Zobacz Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata.
Wiele razy nasza ojczyzna przechodziła przez trudne momenty. Wiele razy ciężko było jej się podnieść. W najtrudniejszych momentach naszej wspólnej historii nasi przodkowie wpatrywali się w Jezusa eucharystycznego i u Niego szukali ratunku.
W Małopolsce, nieopodal Tarnowa, w małym mieście Tuchów jest sanktuarium maryjne. W tym miejscu przy klasztorze redemptorystów jest muzeum, a w nim, jednym z najcenniejszych skarbów jest mała patena i kielich do sprawowania Eucharystii. Kielich i patena – dość niezwykłe, choć wcale niewykonane ze szlachetnego kruszcu, nieprzyozdobione drogimi kamieniami. Całkiem proste i jednocześnie bezcenne. Kielichem jest malutka szklana brązowa buteleczka po lekach, a pateną starannie wypolerowane denko metalowego kubka. Zostały przywiezione z rosyjskiego łagru, w którym jeden z redemptorystów jako jeniec w obozie przy ich pomocy w tajemnicy sprawował Eucharystię, która pozwoliła mu przeżyć ten trudny czas. Mówi się, że człowiek zniesie każde „jak”, byleby miał tylko wyraźne „po co”.
Po wieczerzy dzieje się coś, co zdumiewa uczniów jeszcze mocniej, niż to wszystko, co stało się dotąd. Jezus wstaje od wieczerzy. Zdejmuje z siebie wierzchnią szatę i na tunikę przywdziewa prześcieradło. Później nalewa wody do misy. Następnie podchodzi do każdego z uczniów i klęka przed każdym z nich bez wyjątku. Pragnie umyć im nogi. Apostołowie są wyraźnie zmieszani, zawstydzeni. Piotr próbuje się wymówić. Dlaczego Jezus to czyni? On, Pan, wykonuje posługę, która należy do obowiązków najniższych rangą sług. On, Nauczyciel, zajmuje teraz miejsce u stóp swoich uczniów. W Palestynie był zwyczaj, że to uczniowie siadali u stóp nauczyciela, aby się uczyć, aby go słuchać. A tymczasem Jezus, prawdziwy Bóg-Stwórca, klęka przed swoim stworzeniem i chce mu służyć. Po co to czyni? On pragnie pokazać, jak należy kochać. Po łacinie obrzęd obmycia nóg w Wielki Czwartek nazywany jest „Mandatum”, co oznacza przykazanie. Przykazanie miłości, które Jezus pozostawia jako swój testament. Dlatego często podczas dokonywania tego obrzędu chór śpiewa słowa Ewangelii: Przykazanie nowe daję Wam, abyście się wzajemnie miłowali (J 15, 12. 17). Nikt z grona apostołów nie został wykluczony. Wszyscy bez wyjątku uczestniczą w ostatniej wieczerzy: Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził (Mt 10, 2b-4). Dopiero po tym, jak najpierw Jezus każdego z uczniów dopuści do największej tajemnicy, jak każdemu z nich pozwoli uczestniczyć w Eucharystii, a później wobec każdego z nich uczyni ten gest miłości w postaci obmycia nóg, dopiero wówczas Jezus wskaże, kto Go zdradzi.
To czym w swej istocie jest Eucharystia można najkrócej i najtrafniej określić jako dar i tajemnica. Dar, ponieważ nikt na niego nie zasługuje. Jest otrzymywany darmo z łaski Boga za pośrednictwem kapłana. Każda Msza Święta jest tajemnicą, bo nie sposób ogarnąć jej naszym umysłem. Jezus przez to, co dokonało się w Wieczerniku, chce nam powiedzieć, że nie wystarczy tylko z wiarą Go przyjąć w Eucharystii, lecz swoim życiem trzeba zaświadczyć wobec innych o miłości, jakiej od Niego doświadczyliśmy.
Duszpasterz w parafii św. Szczepana – Kreuzlingen (Szwajcaria)
o. Stanisław Paprocki CSsR